Wyspy ogniste Richard Schwartz 7,9
ocenił(a) na 81 tydz. temu Ponownie porywająca w wir niebezpiecznych starć z potężnym wrogiem. Rozgrzewająca emocje kanonadą ekspresyjnych walk i intrygujących misji. Kontynuująca fascynującą podróż do zamierzonego celu – do rozległego Askiru.
„Wyspy ogniste” to już piąta odsłona znakomitej serii high fantasy, która utrwala się w pamięci dynamiczną narracją, scenami zaaranżowanymi z zauważalnymi tonami sensacji, ale i panoramą nietuzinkowych kreacji. Na kartach tej barwnej, w obliczu zobrazowanego świata wypełnionej niuansami i przemyślanej kompozycji literackiej, Richard Schwartz sprawnie snuje refleksje i zarazem humorystyczne treści, w tym ujęciu pochyla się nad sensem istnienia, o którym traktuje ustami Havalda, istotnego protagonisty tego cyklu. Nie stroni przy tym od żartobliwych uszczypliwości czy rubasznych podtekstów, tworząc tym samym treść pochłaniającą wszystkie zmysły, absorbującą, ale i zadziwiająco lekką – z pewnością nieprzytłaczającą przy tak pokaźnej objętości rozpisanej fabuły. Kreśląc ten tytuł, ponownie ożywia zanurzoną w spiskach, toczonych często walkach i uczuciach przygodę, na dobre porzucając już scenerie skwarnego i owianego piachem Besarajnu na rzecz morskich bitew i zgłębianych wnikliwie sztuk obrony oraz tytułowych Wysp Ognistych, na których z jeszcze większą intensywnością przenika problematykę niewolnictwa, a także praw kobiet. Aż chciałoby się zakrzyknąć – ahoj, przygodo!
Ten tom dostarcza całkiem nowych doznań, jeszcze bardziej uzależnia, oferuje kolejne przepowiednie i oblicza magii, które frapują i jednocześnie zatrważają. I w ten sposób autor udowadnia, że dla jego prozy nie ma przestrzeni, której twórczo by nie poskromił – okutanej lodem i klaustrofobicznej, otulanej bogactwami i przesyconej gorącem czy morskiej i zdradliwej pod względem kapryśnej pogody. Choć z pewnością to jeszcze nie finalne ujęcie jego możliwości literackich! Surowe, pozbawione zbytku pokłady statków i miejsce będące azylem dla pirackich nikczemników – tym razem niesiona na falach brawury i niezłomności banda śmiałków, których ścieżki przecięły się w gospodzie, wyrusza w końcu w dalszą wędrówkę. Jednak pióro Richarda Schwartza to zawsze synonim przekorności, zatem nie może być to wyprawa pozbawiona ryzykownych starć, ucieczek i pościgów, ale i nawiązywania relacji korzystnych dla osiągnięcia celu. Rozdziela po raz kolejny grupę przyjaciół, z determinacją odmalowuje portrety kolejnych osobliwych wizerunków na mapie królestw oraz obnaża piętrzące się tajemnice, które skrywają wspomniane już Wyspy Ogniste. I czyni to z niebywałą łatwością, nie popada w schematyczność i swoistą powtarzalność – komponuje osiadające na dnie duszy serca bohaterów przeżycia, doświadcza ich z ewidentną pasją i wystawia na liczne moralne próby. Mimo że nadal wyczuwa się zbyt wyraźną świadomość umknięcia większości postaci ze wszystkich pułapek bez żadnego szwanku, to i tak w duszy odbiorcy nieśmiało wybrzmiewa ta nuta niepewności co do rozwoju zdarzeń – zwłaszcza po druzgoczącym incydencie z zakończenia czwartej części tej serii. To magnetyzująca, emocjonująca i iście elektryzująca obietnica jeszcze dosadniejszych wrażeń, której nie sposób nie zawierzyć!